Wirtualny tygrys?

TP Internet – internetowy filar Telekomunikacji Polskiej - jest jedną z tych spółek, o których jeśli się mówi dużo, to wyłącznie źle. Dobrze pisze się o niej rzadko.

TP Internet – internetowy filar Telekomunikacji Polskiej - jest jedną z tych spółek, o których jeśli się mówi dużo, to wyłącznie źle. Dobrze pisze się o niej rzadko.

Czasem wygląda na to, że z TPI jest jak z maluchem ze starego dowcipu – wszyscy wieszają na nim psy, a każdy chciałby go mieć.

Jak to się dzieje, że spółka z potężnymi możliwościami finansowymi (nie tak dawno jej kapitał zakładowy został podwyższony z 15 do 85 milionów złotych), uznawana jest za papierowego tygrysa? Gwoli sprawiedliwości: TPI jest nie do końca właściwym adresatem stawianych zarzutów. Za nie najlepszą jakość połączeń telefonicznych czy brak możliwości połączenia się z numerem dostępowym do Internetu 0 20 21 22 odpowiada przecież spółka matka. TPI dostaje się niejako przy okazji. Ale i ona sama daje powody do tego, aby odnosić się do niej z rezerwą.

Wszystko zaczęło się w październiku 1999 roku, gdy prezes firmy Sławomir Kulągowski ogłosił, że internetowe inwestycje spółki wyniosą 500 milionów złotych. Deklarację natychmiast podchwycili dziennikarze, a zaraz potem inne spółki, które miały lub chciały mieć coś do powiedzenia w polskim Internecie. Zaczęła się licytacja, kto da więcej, ale ostatecznie TPI nie przebił nikt. Przynajmniej wielkością zadeklarowanych inwestycji. Za to przez następne pół roku konkurenci - głównie Prokom, Softbank, a w mniejszym stopniu Optimus i ComArch - kupowali jak szaleni firmy internetowe, tworząc całkiem solidne grupy internetowe. Jednocześnie zaczął też działać portal Interia.pl, w którym ComArch jest współudziałowcem. W tym okresie TPI nie poinformowała o żadnych zakupach. I nie musiała, bo nie jest spółką publiczną.

Nastał kwiecień tego roku. Zarząd TP Internet zorganizował konferencję prasową, zapamiętaną przez dziennikarzy z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że szef firmy przekonywał, iż płatne konto poczty elektronicznej jest lepsze niż bezpłatne. Po drugie, padło też kilka mniej niefortunnych wypowiedzi, ale i deklaracja o uruchomieniu 1 maja portalu pod nazwą Portal.pl. Ktokolwiek był pomysłodawcą tej nazwy, na pewno ruszył głową i należy mu się cały splendor. Okazuje się bowiem, że domena Portal.pl była zarejestrowana przez Telekomunikację Polską już dość dawno. Powód trzeci wiąże się z planami wejścia giełdę. W tym akurat wypadku „pomógł” dziennikarz agencji prasowej Reutera, który może i dosłownie zacytował Sławomira Kulągowskiego: „wejście na giełdę w 2001 r jest możliwe”, ale wyciągnął wniosek, że: „w 2001 r. TPI chce wejść na giełdę”. Dając właśnie taki tytuł depeszy, wywołał burzę. Skończyło się zdementowaniem informacji przez spółkę matkę.